“Moje kino, narracja filmowa ma charakter wizualny, jej punktem wyjścia jest zawsze literatura. Operowanie czasem. Skróty czasowe. Skoki w czasie. Jego boczne odnogi i różne warstwy. Domeną malarstwa jest przestrzeń, domeną literatury i filmu – czas. Igraszki z czasem uruchamiają wyobraźnię filmowego odbiorcy (…) podstawowy dla mnie temat kina – to temat wędrówki”. Wojciech Jerzy Has (źródło: culture.pl)
Niektórzy nazywali go psychologiem kina, ponieważ z niespotykaną wrażliwością surfował po meandrach ludzkiej psychiki. Był wizjonerem, symbolistą, filmowym malarzem nastroju. Do dziś jest jednym z najznamienitszych polskich reżyserów, wielokrotnie nagradzanym w kraju i na świecie, a jego dzieła pomimo upływu lat nic nie straciły ze swojej wartości i wyjątkowego formatu.
Dlatego w setną rocznicę jego urodzin rok 2025 przez Senat RP został ogłoszony Rokiem Wojciecha Jerzego Hasa. Reżysera filmowego, scenarzysty, producenta i pedagoga. Twórcy unikatowego, mającego swój niepowtarzalny styl… naznaczony oniryzmem, surrealizmem oraz wymowną symboliką. Nieobawiającego się również różnorakich eksperymentów twórczych, w tym ekranizacji dzieł literatury uznawanych za trudne lub wręcz niemożliwe do sfilmowania.
Gdyby Wojciech Jerzy Has robił swoje filmy gdzieś indziej w Europie, niż za żelazną kurtyną, zapewne już od swojego fabularnego debiutu trafiłby na panteon największych ówczesnych twórców kina naszego kontynentu – obok Bunuela, Antonioniego, Viscontiego, Rosselliniego, Truffaut, Malle czy Godarda. Doceniono by z pewnością jego niepowtarzalny styl, artystyczny zamysł, mistrzowskie operowanie metaforą i obrazem oraz głębię filmowego przekazu. Tymczasem, chociaż jego dzieła otrzymywały międzynarodowe nagrody filmowe i zbierały liczne pochwały od zachodnich krytyków kina, ich zagraniczna dystrybucja z wiadomych względów była ograniczona a co za tym idzie przez wiele lat, także i światowa popularność Hasa nie była tak duża, jak kolegów po fachu, którzy tworzyli w wolnym świecie. Jedynie Rękopis znaleziony w Saragossie przebił się w XX wieku do świadomości zagranicznych widzów i na zachodzie zdobył bodajże większą popularność niż w Polsce. Dopiero w XXI wieku (2014 rok) zafascynowany polskim kinem Martin Scorsese, w cyklu Masterpieces of Polish Cinema, wśród 21 odnowionych cyfrowo arcydzieł naszej kinematografii umieścił dwa filmy Hasa (Rękopis znaleziony w Saragossie i Sanatorium pod Klepsydrą) i w cyklu pokazów zaprezentował je amerykańskiej, kanadyjskiej oraz brytyjskiej publiczności.
Od sztuk plastycznych, przez dokument, po fabułę…
Wojciech Has – twórca zaliczany do nurtu polskiej szkoły filmowej – urodził się w Krakowie. Studiował najpierw w Szkole Handlowej, później w Szkole Przemysłu Artystycznego, potem na Akademii Sztuk Pięknych a następnie ukończył Kurs
Przeszkolenia Filmowego. Drogę ku reżyserii zaczął jako asystent, początkowo operatora Polskiej Kroniki Filmowej, Jarosława Brzozowskiego, potem reżyserów: Stanisława Wohla, Jerzego Zarzyckiego i Eugeniusza Cękalskiego, by w końcu, w duecie ze Stanisławem Różewiczem, nakręcić swój pierwszy film dokumentalny: Ulica Brzozowa.
Po serii dokumentów, z których część ze względów ideologicznych nigdy nie trafiła na ekrany, Hasowi udało się wreszcie zadebiutować pierwszym filmem fabularnym. Ale co to był za debiut!
W pętli czasu
Powstała w 1957 roku Pętla, jest adaptacją opowiadania – modnego w tamtym czasie – Marka Hłaski. Jest to historia jednego dnia z życia Kuby (w tej roli debiutujący na ekranie Gustaw Holoubek, późnej jeden z ulubionych aktorów Hasa), inteligenta – alkoholika, który postanawia z pomocą farmakologii zerwać z nałogiem, w czym wspiera go narzeczona (Aleksandra Śląska). Towarzyszymy bohaterowi przez kolejne godziny, od rana do wieczora, aż po tragiczny finał, gdy zamiast iść na umówioną wizytę do lekarza – gdzie uzyskałby remedium na swój nałóg – popełnia on samobójstwo.
Warto ten film omówić szerzej, ponieważ już w tej pierwszej, debiutanckiej fabule Hasa poznajemy jego charakterystyczny styl wraz z całym wachlarzem środków wyrazu i gry nastrojami, które spotkamy także w wielu jego następnych dziełach. Pętla jest zatem czymś w rodzaju filmowej wizytówki reżysera.
Wojciech Has w swojej adaptacji zmienił nieco wydźwięk opowiadania Hłaski. Reżyser pozbawił historię elementów sarkazmu, zastępując go pełnym napięcia i tłumionych emocji gorzkim pesymizmem. Nastrój pesymizmu znajdziemy także w następnych jego dziełach, bo filmy Hasa rzadko niosą nadzieję. Jego bohaterów otacza często aura rezygnacji i zawiedzionych oczekiwań. Spotkamy to chociażby we Wspólnym pokoju, w Pożegnaniach czy w Jak być kochaną. Wszystkie te filmy – wliczając Pętlę – mają gęstą, może nawet przygnębiającą, atmosferę, ale emocje bohaterów, chociaż silne, wydają się powściąganie (znakomitym tego przykładem jest min. scena gwałtu w Jak być kochaną). Jednocześnie pomimo tej powściągliwości czujemy ich wagę. Są jak nadciągające ciężkie, burzowe chmury, których mroczny wpływ odczuwamy, spodziewamy się ulewy, ale jednak nie spada z nich deszcz. Poprzez drobne gesty, wyraz twarzy czy oczu bohaterów jego filmów wiemy więcej o tym co się dzieje w ich głowach niżby manifestowali to krzykiem. I na tym m.in. polega geniusz Wojciecha Hasa. Na wyrafinowanym (a nie krzykliwym) przekazie, który jednak potrafi uruchomić empatię i wyobraźnię odbiorcy.
Kolejnym istotnym elementem filmów Hasa – który znajdziemy w wielu jego dziełach – jest w ekranizacji opowiadania Hłaski czas. Czujemy jego presję, widzimy jak upływają puste godziny, które prowadzić mają do finału, początkowo wydaje się, że
szczęśliwego… ostatecznie tragicznego. Trzeba olbrzymiej wrażliwości twórcy, żeby tak mistrzowsko wciągnąć odbiorcę w podobne zmaganie się z czasem.
W Pętli atmosferę pesymizmu i zmagań wewnętrznych bohatera dodatkowo podkreślają genialne zdjęcia Mieczysława Jahody, które zdaniem znawców kina nawiązują do niemieckiego kina ekspresjonistycznego. “W czarno-białym obrazie uwagę zwracają cienie, błyski, gra światła typowa dla takich filmów jak Gabinet doktora Caligari czy Metropolis.” (polskieradio24.pl)
Oto, jak po latach operator wspominał Hasa i wspólną pracę przy Pętli: „Wydawać by się mogło, że film oparty na tej prozie będzie także – w swojej formie plastycznej bardzo realistyczny. Tak się jednak nie stało, bo świat Hasa jest inny, specyficzny – nie ma w nim miejsca na formy brutalne. Ten świat sytuuje się na pograniczu fantasmagorii. Tekst Hłaski został poddany przez reżysera, przy mojej pomocy, przetworzeniu: wykreowaliśmy własną, upoetyzowaną rzeczywistość. Mimo to Pętla w oczach ówczesnych decydentów uchodziła za tzw. czarny film. Z uwagi na swój pesymizm miała problemy z wejściem na ekrany. (…) Odejście od realizmu widać nawet na ścianach tego dziwnego wnętrza. Nie są gładkie, lecz chropowate, gruboziarniste; dzięki specjalnemu oświetleniu udało mi się pokazać tę fakturę, a za oknem nieustannie padał deszcz, który – po podświetleniu – tworzył na ścianach i twarzach ludzkich ruchome odblaski. Długie cięcie w zdjęciach nocnych oraz często pojawiający się w kadrze zegar to kolejne elementy tej poetyckiej atmosfery, podobnie jak zdeformowana perspektywa niektórych ujęć, która jednocześnie odzwierciedla alkoholizm bohatera.” (wypowiedź M. Jahody, notował: A.B., „Życie Warszawy”)
Ważną rolę – zarówno w debiutanckim filmie, jak i w całej późniejszej twórczości Wojciecha Jerzego Hasa – pełniła scenografia. Reżyser – artysta-plastyk z wykształcenia – przykładał do niej bardzo dużą wagę. Dlatego dbał o każdy jej szczegół, niektórym elementom nadając rangę symbolu.
“Scenografia Romana Wołyńca w Pętli odzwierciedla stan wewnętrzny bohatera. Słynna „rupieciarnia”, czyli nieprzypadkowe nagromadzenie pozornie niepotrzebnych przedmiotów, pojawia się w mieszkaniu Kuby oraz w barze. Ale to nie wszystko – jego stan wewnętrzny i myśli wyczytać można także z reklamy przedstawiającej kobietę w naszyjniku, spotkanego dziecka ze skakanką, pijaka z saksofonem – wszystko to kojarzy się bohaterowi z jednym – z pętlą na szyi, a zatem z samobójstwem.” (źródło: polskieradio24.pl)
Życie jest snem
Tak zwana trylogia oniryczna, czyli Rękopis znaleziony w Saragossie, Lalka oraz Sanatorium pod Klepsydrą to kolejny znaczący rozdział w twórczości Wojciecha Hasa. Filmy powstały w połowie lat 60. (Rękopis i Lalka) i na początku 70.
(Sanatorium). Wszystkie są ekranizacjami dzieł literatury a łączy je, mniej lub bardziej eksponowana, oniryczna wizja rzeczywistości, w której bohaterowie – życiowi outsiderzy, często zagubieni w meandrach wydarzeń – najczęściej na próżno próbują odnaleźć swoje miejsce w świecie.
Najbardziej charakterystyczny pod względem oniryzmu we wspomnianej trylogii jest Rękopis znaleziony w Saragossie. Film to ekranizacja łotrzykowskiej powieści, napisanej w konwencji awanturniczego romansu, powstałej na przełomie XVIII i XIX wieku, której autorem jest hrabia Jan Potocki. Dzieło powszechnie było uważane za niemożliwe do ekranizacji m.in. ze względu na swoją tzw. kompozycję szkatułkową, gdzie na całość fabuły splata się kilka odrębnych opowieści, które wzajemnie przenikają się, pojawiając nieprzypadkowo, ponieważ jedna wynika z drugiej i często prowadzi do następnej. Jednak w mistrzowskich rękach Wojciecha Hasa niemożliwe stało się możliwe. I tak powstało filmowe arcydzieło.
Obraz zachowuje szkatułkową strukturę pierwowzoru a jego głównym bohaterem jest młody oficer Alfons van Worden (mistrzowsko zagrany przez legendarnego gwiazdora kina polskiego – Zbigniewa Cybulskiego), który na swojej drodze do Madrytu spotyka całą galerię barwnych, często symbolicznych postaci i wysłuchuje ich opowieści. Historie te balansują na granicy jawy i snu i czasami odbiorca sam już nie wie, co jest rzeczywistością a co sennym marzeniem.
W filmie zachowano kluczowe elementy dzieła Potockiego, a piętrową metodę narracyjną opowieści – gdzie z jednej historii wyłania się druga, z tej kolejna i jeszcze następna – reżyser wykorzystał do stworzenia efektu błądzenia i swoistej gry z czasem i pamięcią.
Nie bez znaczenia dla wyjątkowego klimatu filmu, jest fakt, że autorem zdjęć do Rękopisu był Mieczysław Jahoda, z którym Has przedtem współpracował przy Pętli i Pożegnaniach. Stąd mistrzowskie budowanie obrazem nastroju oraz charakterystyczna dla tego operatora gra światła między blaskiem, półcieniem a mrokiem.
„Nakręcone głównie w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej zdjęcia wprowadzają swobodnie w świat oscylujący między realizmem a magią. Niezwykłe wrażenie wywiera scenografia Jerzego i Lidii Skarżyńskich, która wpłynęła silnie na kształt tego stylowego, czarno-białego widowiska. (Jan Lewandowski, 100 filmów polskich).
Cztery lata po Rękopisie powstała Lalka (1968 rok), czyli filmowa adaptacja klasycznej pozytywistycznej powieści Bolesława Prusa, o której to adaptacji znany filmoznawca Aleksander Jackiewicz mówił: „Has odrealniał powieść Prusa […], a z Wokulskiego […] zrobił bohatera byronowskiego, zagubionego wśród narodowego śmietnika” (źródło: Gródź I., Zaszyfrowane w obrazie. O filmach fabularnych Wojciecha Jerzego Hasa). Była to w swoim zamierzeniu opinia krytyczna, niemniej
jej autor mówiąc o odrealnieniu, wskazał w niej powód, dla którego film zaliczany jest do trylogii onirycznej. Bo chociaż powieść Prusa jest na wskroś realistyczna, to film Wojciecha Hasa – za pomocą szczegółów scenografii, powolnego, sennego tempa niektórych sekwencji, gry światłem i kolorem – jej ten realizm w pewnym stopniu odbiera.
Lalka jest historią bogatego warszawskiego kupca Stanisława Wokulskiego (Mariusz Dmochowski), trawionego niszczącym i nieodwzajemnionym uczuciem do zubożałej arystokratki Izabeli Łęckiej (Beata Tyszkiewicz). Has w tej opowieści – podobnie, jak
wcześniej w Pętli – zmienił nieco akcenty w stosunku do literackiego pierwowzoru. W jego filmie to nie nieodwzajemniona miłość czyni z Wokulskiego postać tragiczną (uczucie stanowi tu cel zastępczy), ale – jak mówił sam reżyser – “brak poczucia wartości własnej egzystencji”. Film cechuje duża dbałość o szczegóły, ma piękne, wręcz malarskie ujęcia i starannie, ze szczegółami, oddaje klimat epoki, pokazując zarówno jej urodę, jak i brzydotę. Podziw budzi także umiejętne budowanie nastroju obrazem (w tym kolorami od żywych po pastelowe), perfekcyjne żonglowanie elementami onirycznymi zręcznie wplecionymi w realizm oraz głębia psychologiczna postaci.
“Gdyby Stanley Kubrick dokonał filmowej adaptacji prozy Antoniego Czechowa, jego film zapewne przypominałby Lalkę. Pierwszy kolorowy film Wojciecha Jerzego Hasa z rozmachem nakreśla mroczny portret ponurego protagonisty pnącego się po drabinie społecznej w Warszawie końca XIX wieku. Choć reżyser sam napisał scenariusz filmowej adaptacji powieści Bolesława Prusa z 1899 roku, to Kazimierz Brandys – twórca scenariusza do filmu Jak być kochaną – wymieniony jest w napisach jako autor dialogów. Ich spojrzenie z perspektywy czasu na okres społecznego wrzenia przesiąknięte jest melancholią i poczuciem niespełnionych nadziei, co upodabnia Lalkę do innych filmów Hasa” – pisze o filmie Annette Insdorf w swojej książce: Napomknienia. Kino Wojciecha Jerzego Hasa.
Trylogię oniryczną zamyka powstałe w 1973 roku Sanatorium pod Klepsydrą będące ekranizacją prozy Brunona Schulza. Film wywołał kontrowersje w socjalistycznej Polsce, przez co jego dystrybucja miała być całkowicie zakazana. Dlatego na festiwal w Cannes pojechał nielegalnie i… zdobył tam Złotą Palmę. Podobnie, jak w wypadku Rękopisu znalezionego w Saragossie i tym razem Hasowi udało się przełożyć na język filmu dzieło wydawałoby się teoretycznie nań nieprzekładalne.
Główny bohater Józef (Jan Nowicki) błąka się w mieszającym motywy z różnych opowiadań szalonym śnie. Zaś widzowie muszą z tych surrealistycznych obrazów i wydarzeń odczytać kolejne składające się na portret bohatera elementy. Śledzimy zatem młodzieńcze miłostki Józefa, jego wspomnienia z okresu dojrzewania, czy ekscesy jego obłąkanego ojca (Tadeusz Kondrat).
Film Hasa swoim kunsztem dorównuje literackiemu pierwowzorowi, zachwyca
precyzyjnie skonstruowaną formą, umiejętnością wykreowania świata sennej mary a jednocześnie zachęca odbiorcę do sprostania intelektualnym wyzwaniom.
Sanatorium pod Klepsydrą nie tylko zamyka cykl oniryczny filmów Wojciecha Hasa, ale także na blisko 10 lat całą jego aktywność filmową. Okres ten w Krainie niedojrzałości znakomicie podsumowuje Waldemar Chołodowski, nieżyjący już ceniony krytyk filmowy i członek Koła Piśmiennictwa przy Stowarzyszeniu Filmowców Polskich:
„Filmy Hasa (…) są snem artysty, jak snem artysty jest film Luisa Bunuela. Jeżeli domagają się praw, to prawa do artystycznego snu.”
Izabella Jarska
Izabella Jarska, dziennikarka i pisarka, prywatnie miłośniczka kotów. Specjalizuje się w pisaniu o kulturze, ze szczególnym uwzględnieniem filmu.
.

.
W dorobku ma kilkaset wywiadów z najbardziej znanymi postaciami świata kultury, w tym m.in. z: Pierre Cardinem, Garou, Petrem Zelenką, Andrzejem Wajdą, Urszulą Dudziak, Januszem Głowackim, Joanną Kulig, Agatą Kuleszą, Beatą Tyszkiewicz, Michałem Żebrowskim, Marią Czubaszek, Jonathanem Carrollem, Ewą Wiśniewską, Filipem Bajonem, Janem Jakubem Kolskim, Danielem Olbrychskim, Filipem Bajonem, Borysem Szycem, Robertem Więckiewiczem, Zbigniewem Wodeckim, Januszem Gajosem, Janem Kobuszewskim, Stanisławem Soyką i Krystyną Jandą.
Jej teksty były publikowane m.in. na łamach: australijskiego polonijnego tygodnika TV Magazine, Bluszcza, Tomu Kultury, Art Imperium, magazynu
przedsiębiorcy@eu, Food Forum, Fundusze Europejskie, My Mamy, w dziale Aktualności Kulturalnych empik.com oraz w portalu pozytywy.com.
Współpracowała także jako redaktor z warszawskim Teatrem Kamienica. Jest autorką wywiadów do przewodnika „Polska na filmowo” Marka Szymańskiego oraz autorką tekstu do książki Anny Orłowskiej „Z miłości do makijażu”. Wywiad jej autorstwa znalazł się też w książce – pracy zbiorowej: „Anatomia zbrodni”. Najnowszą jej publikacją jest wznowiona edycja książki „Kot jaki jest, każdy widzi”.