Na polskim rynku wydawniczym w
ła
śnie ukaza
ł si
ę piekny kalendarz firmy
Avanti z obrazami o w
łoskiej tematyce. Lubow Baccardi, autorka w/w akwareli zgodzi
ła si
ę na wywiad dla naszego portalu informacyjnego:
Polacy we Włoszech: Pani Lubo, muszę zacząć od pytania o pani tajemnicze imię…
Cóż, moje pochodzenie opiera się na 3-ch wielorybach: polski wieloryb, wieloryb rosyjski i wieloryb skandynawski. Takim jestem dziwnym mieszańcem. Ponieważ urodziłam się w Sankt Petersburgu, to nadano mi imię rosyjskie – Lubow, co znaczy miłość/love/amore. No i się stało… Miłość stała się w moim życiu nicią przewodnią. Wszystko co robiłam, robię i będę robiła jest ukierunkowane miłością.
Kiedyś z miłością wybrałam mój pierwszy zawód – architekt. Ukończyłam Akademię Architektury w Kijowie. Z miłością do zawodu podchodziłam do konkursów międzynarodowych i ich wygrywałam. I chyba z tej samej miłości do zawodu … wyniosłam się 26 lat temu z Kijowa do ojczyzny mojej babci czyli do Polski (do Warszawy). Niestety 26 lat temu istniał jeszcze Związek Radziecki i frustracja młodego architekta zmuszonego projektować osiedla z wielkiej płyty osiągnęła zenitu. Tak osiedliłam się w Polsce. Kontynuowałam moje wykształcenie i opanowałam mój drugi ukochany zawód – designer. Ciężko pracowałam, mało spałam, wychowywałam synka i zorientowałam się, że stałam się postrzeganym nazwiskiem w świecie design.
Z natury jestem kosmopolitą, lubię zmiany, lubię poznawać nowe miejsca, kulturę, architekturę i kuchnie rożnych krajów. Piękno ma wiele twarzy. Żyć nie umierać 🙂
.
Polacy we Włoszech: Jeszcze do niedawna mieszkała pani w Mediolanie. Jak długo trwał pobyt we Włoszech?
Moja przygoda z Italią zaczęła się jakieś 15 lat temu. Na początku były to wyjazdy służbowe pod kątem Targów międzynarodowych. Głównie Bolonia i Mediolan. Ale zawsze kombinowałam moje wyjazdy w taki sposób, żeby jeszcze obskoczyć pobliskie miasta (Padwa, Wenecja, Rimini, San Martino, Piacenza, itd.). Już pierwsze zafascynowanie Italią puściło korzenie. Wyjazdy wakacyjne kończyły się w Viarreggio, Pizie, Florencji, Lukce, itd.
13 lat temu poznałam Włocha z Mediolanu. No i miłość do Włoch nabrała kształtu. Poznałam Lombardię. Szczerze powiedziawszy Mediolan nie powalił mnie na kolana, ale wszystkie małe perełki takie jak Desenzano del Garda, Orta San Giulio, Como …, oraz mnóstwo innych małych miejscowości w Lombardii oczarowały mnie i skradły serce.
Dopatrzyłam się piękna również w Piemoncie poczynając od Turynu, poprzez Stressa i aż do Macugnaga (Raj na ziemi!!!).
7 lat temu mój narzeczony stał się moim mężem i przeprowadziłam się do Włoch. W Mediolanie … nie byłam zachwycona, ale los się uśmiechnął i mój mąż dostał kontrakt w Genui!!! 3 lata spędzone w Ligurii były najszczęśliwszymi latami mojego 6-letniego pobytu w Italii.
Ostatecznie pochłonął mnie mój trzeci zawód – malarstwo! Jak można mieszkać w Italii i nie rysować !!! Zatopiłam się w moich akwarelach …
I tak jak wspominałam na wstępie o 3-ch wielorybach :), tak mam 3 zawody: architekt, designer, malarka. Tak na marginesie urodziny też mam 3-go maja 🙂
Polacy we Włoszech: Kalendarz, który ukazał się właśnie na polskim rynku (więcej informacji Avanti) składa się z przepięknych prac przez panią wykonanych. Czy może nam pani o nich opowiedzieć?
Kalendarz… temat rzeka. Poznałam przez koleżankę właściciela wydawnictwa
AVANTI. Szukał ilustratora, ja szukałam nowych pomysłów. No i się stało. Zaproponował mi zrobienie kalendarza: 12 stolic świata w akwarelach. No, cóż… niby mój kierunek, ale tak nie do końca. JA KOCHAM ITALIĘ!!! No i pozwoliłam sobie zaproponować kalendarz z akwarelami tylko z Italią. Przygotowałam wstępną szatę graficzną (moją wizję kalendarza artystycznego) i wysłałam do Pana Pawła e-mail… Żadnej odpowiedzi… Minął tydzień, drugi… Myślałam, że temat się rozmydlił. I tu nagle telefon: „wie Pani? Zrobiła Pani naszemu wydawnictwu burzę mózgów. Daję Pani wolną rękę do dwóch kalendarzy. Od pomysłu, grafikę, do przygotowania do druku.” Usiadłam z wrażenia! Pan Paweł potrafi nadal mnie pozytywnie zaskakiwać. On należy do osób, które potrafią słuchać. Ale nie tylko: potrafi SŁYSZEĆ ! Niby drobna różnica, ale… Jeżeli ja coś argumentuję, a on słyszy moje argumenty, to potrafi zmienić zdanie! Czyż nie jest to piękne !? Te kalendarze to jest nasz wspólny eksperyment, nie wiemy jak zareaguje rynek, ale trzymamy kciuki!

.
Polacy we Włoszech: Jaką tematykę dla obrazów wybiera pani najczęściej?
Italia, potem Italia… no i na koniec Italia 🙂 Żartuję oczywiście, ale jest w tym 90% prawdy. Te kolory, to światło, te cienie, które są w Italii… nie ma nigdzie indziej. Niewyobrażalnie czyste, mocne i po prostu piękne! Dla mnie jak dla architekta – włoskie miasta i miasteczka są skarbem. „Czuję” te zabytki skórą. Oko od razu wychwytuje korzystne ujęcie perspektywy i światła. Lubię „sketch miejski”. Tym bardziej, że moim osobistym guru jest francuski akwarelista Fabrice Moireau. W 90% używam techniki akwarelowej. Akwarela jest lekka, przezroczysta i… taka kobieca.
Lubię temat włoskich uliczek, ten specyficzny klimat z kakofonią kolorów, dźwięków i zapachów. Takich starożytnych budowli, które otaczają mieszkańców Włoch na każdym kroku nie ma ani w Polsce ani w Rosji (poza nielicznymi, które przeżyli wojnę). Włosi rodzą się i umierają w pięknie. Połączenie architektury i naturalnego otoczenia gór, jezior i morza – jest tak wyrafinowane i subtelne, że ręce tęsknią za pędzlem…
Tak. Italia jest jak najbardziej obecna na moich obrazach. Nie zamierzam zdradzać swojej miłości do Italii i planuję stworzyć cykl akwareli „Toskania” i „Sardynia”.