Skąd się wziął śmigus-dyngus?

Zwyczaj oblewania się wodą w wielkanocny poniedziałek to piękny przykład pogodzenia starej pogańskiej praktyki Słowian z przyjętą przez nich wiarą chrześcijańską.

Kojarzony dziś mocno ze świętami Wielkanocy w Polsce śmigus-dyngus ma korzenie przedchrześcijańskie. Dawni Słownianie mieli swoje oblewiny – kiedy to oblewali się wzajemnie wodą w czasie przesilenia wiosennego, kojarzącego się z odrodzeniem, oczyszczeniem i nowym życiem. 

Równolegle z oblewinami praktykowano też zwyczaj określany jako „śmigus” polegający na wzajemnym śmiganiu się czyli chłostaniu młodymi gałązkami wierzby, co sprzyjało oczyszczeniu i pobudzeniu krążenia. Szczególnie praktykowali to młodzi kawalerowie w Polsce północnej, próbując owym śmiganiem zaczepić dziewczynę. 

Dyngus – mokra odmiana zabawy odbywającej się w wielkanocny poniedziałek, także ma korzenie przedchrześcijańskie. Bardzo dobrze jednak wkomponował się w tradycje obchodzenia jakby nie było najważniejszych świąt chrześcijańskich czyli Wielkanocy. Właśnie wtedy bowiem, w Wielką Noc, podczas najbardziej uroczystej ze wszystkich liturgii kościelnych, przez wiele wieków odbywały się chrzty nowych członków Kościoła – obrzęd, w którym obmycie wodą jest głównym rytuałem. Gdy zaś wraz z upowszechnieniem zwyczaju chrztu małych dzieci zanikała tradycja chrztów w samą Wielką Noc, zastępowano ją odnowieniem przyrzeczeń chrzcielnych i pokropieniem wodą. 

Nic dziwnego, że zwyczaj oblewania wodą panien przez kawalerów w te święta przyjął się tak mocno. Zofia Kossak w książce „Rok polski”, pisanej na emigracji w Anglii w 1955 roku, opisującej bogactwo roku obrzędowego w Polsce, wspomina, że już zanim zapiały pierwsze koguty w poniedziałek po Wielkanocy „babski pisk stawiał wieś na nogi”, ponieważ tak krzyczały dziewczęta oblewane jeszcze w łóżkach albo na podwórkach. Pisarka dodaje, że każda chciała być oblana, bo świadczyło to o tym, że podoba się chłopcom i szybko wyjdzie za mąż. Dziewczyna w suchym ubraniu wstydziła się, że nie znajdzie męża. 

Od oblania można było się wykupić na przykład pisankami, jajkami, wędliną czy ciastem. Taki datek był chętnie przyjmowany przez wiecznie głodnych kawalerów i od tego elementu zabawy mogło wziąć się słowo „dyngus”, będące przekształceniem niemieckiego Ding oznaczającego „rzecz”. Twierdzi się bowiem, że choć śmigus-dyngus ma odniesienia do słowiańskich obyczajów, to nazwę w Polsce, a przynajmniej jej drugi człon, zawdzięcza niemieckim osadnikom. 

.

25.04.2011 Lodz Poniedziałek Wielkanocny Śmigus dyngus.,Image: 428837166, License: Rights-managed, Restrictions: , Model Release: no, Credit line: Michal Tulinski / Forum

.

Najstarszy zapis powstały w Polsce o śmigusie-dyngusie pochodzi z XV wieku i jest wydanym przez Kościół katolicki zakazem praktykowania tego niecnego zwyczaju. Trzy wieki później, ksiądz Jędrzej Kitowicz, historyk i pamiętnikarz, autor dzieła „Opis obyczajów i zwyczajów za panowania Augusta III” określił śmigus-dyngus jako „swawolę” i napisał, że jest „powszechna w całym kraju, tak między pospólstwem, jak i między dystyngowanymi”. Ta druga grupa raczej nie oblewała dam, ale kropiła je perfumami. 

Na bazie śmigusa-dyngusa wykształciły się w różnych regionach Polski lokalne tradycje, w których kluczowe znaczenie mają: symbolika wody, czynność oblewania się oraz dwa rytuały ‒ odwiedzania kogoś bez zaproszenia i zbieranie datków. 

Na południu Polski, w miejscowości Wilamowice w powiecie bielskim i w Brzeszczach w powiecie oświęcimskim utrzymuje się zwyczaj nazywany śmiergust, podczas którego przebierańcy (śmierguśnicy) oblewają wodą panny na rynku albo ścigają je po ulicach lub nachodzą w domach, aby sprawić im „mokrą niespodziankę”. Odmianą tego zwyczaju są dziady śmigustne z okolic Limanowej w południowej Małopolsce. Chłopcy w słomianych strojach, maskach i czapach z kijami w rękach zaganiają dziewczęta do rzeki i tam opryskują wodą. 

Bardzo oryginalne zaloty w wieczór wielkanocny można obejrzeć i ich wysłuchać na Kujawach i Pałukach (część Wielkopolski). Ich rozpoczęcie obwieszczają uderzenia w metalową miednicę. Kawalerowie zbierają się na rynkach i głośno recytują wierszyki (przywołówki) o znanych im pannach oraz zapowiadają, jak intensywne czeka je oblewanie. 

Noc z Wielkanocy na Poniedziałek Wielkanocny nie tylko rozbrzmiewa oryginalnymi przywołówkami, ale wypełniają ją też psoty, niestety, nie wszystkie są dowcipne, zdarzają się chuligańskie, jak zamalowywanie farbą okien czy wypuszczanie powietrza z opon. Psotna albo Diabelska Noc znana jest w centralnej Polsce, w Wielkopolsce i na Śląsku. Adresatkami niezbyt subtelnego żartu są dziewczęta, które odmówiły niedawno pójścia na randkę. Zawiedzeni chłopcy podrzucają pod drzwi wejściowe ich domów gałgan z łachmanów. 

Już tylko w formie inscenizacji funkcjonuje stary zwyczaj zwany kurkiem dyngusowym. Kurek, czyli kogut występuje w nim jako symbol męskości i płodności. W najdawniejszej wersji był to kogut żywy, później wykonany z gliny lub drewna. Męskie towarzystwo obchodziło wieś z kurkiem na wózku i domagało się wpuszczania do domów, w których mieszkały panny. Która zgodziła się na taką wizytę musiała przyjąć dalsze punkty scenariusza zabawy: pod groźbą ukłucia specjalnym szpikulcem godziła się dać chłopcom jakiś smaczny wykup. 

Poniedziałek Wielkanocny bywa więc bardzo mokry i nie ma na to wpływu deszcz. W Sandomierzu i okolicach dowcipnie mówią o mocach patrona tego dnia, że wszystko dzieje się przez niejakiego Świętego Lejka.

Tekst Karolina Prewęcka, dziennikarka, publicystka i pisarka, autorka książek –  wywiadów-rzek i biografii, m.in. Bohdanem Łazuką i Stanisławą Celińską.

  • Projekt finansowany ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach konkursu pn. Polonia i Polacy za granicą 2023r.
  • ogłoszonego przez Kancelarię prezesa Rady ministrów.

*Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Źródło DlaPolonii.pl




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *