Natalia Wirkus: „Malując w tym konkretnym danym momencie wybieram te barwy, które są odbiciem mojego stanu emocjonalnego, duszy”

Zapraszamy do przeczytania wywiadu z Panią Natalią Wirkus, artystką mieszkającą w Toskanii:

.

.

Aleksandra Seghi: Z jakiego zakątka Polski Pani pochodzi? Gdzie uczyła się Pani malowania?

Natalia Wirkus: Pochodzę z regionu Kujawsko-Pomorskiego, wychowałam się w Nekli, pamiętam dużo spędzonego czasu pośród natury, gdy tylko otwierało się drzwi domu było się dookoła lasu, zieleni i różnorodnych melodii ptaków.
Rysowałam i malowałam już jako dziecko, kopiując ilustrację z książek jak i również rysowanie tego co dziecku w duszy gra, a takim głębszym podejściem do malarstwa i rysunku zgłębiłam w Liceum Sztuk Plastycznych im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy. Tam odkryłam pasję do malarstwa olejnego.

Aleksandra Seghi: Od jakiegoś czasu mieszka Pani we Włoszech. Skąd ten wybór?

Natalia Wirkus: We Włoszech mieszkam już od prawie 3 lat, z początku był to region Lombardii. Zaczęło się to wszystko od niezakwalifikowania do Akademii Sztuk Pięknych, ale za to zakwalifikowania do wolontariatu jako nauczyciel zastępczy w Zespole Szkół i Przedszkolu Montessori w Republice Czeskiej. Kiedy rok wolontariatu i mieszkaniu za granicą minął zastanawiałam się co dalej, czego chcę od życia, w jaki sposób chcę spędzić kolejny rok. W ten sposób wspomnienia z Liceum Plastycznego i zamiłowaniu do sztuki powróciło i w ten sposób postanowiłam nie oglądać się za siebie, tylko spróbować swoich sił w nowym kraju. Udało mi się to dzięki wymianie kulturowej au-pair.

Aleksandra Seghi: Kiedy poznałymy się na wystawie powiedziała Pani, że jest zachwycona Florencją. Czy może Pani o tym opowiedzieć.

Natalia Wirkus: Jako nastolatka podczas lekcji historii sztuki byłam zauroczona renesansem, rodziną Medici, znanymi artystami. Czytałam w tamtym okresie książki, w których fabuła rozgrywa się we Florencji, a także gry komputerowe, której dzieje toczyły się w XVI wiecznym mieście. Florencję po raz pierwszy odwiedziłam podczas swoich urodzin, mieszkając już w Lombardii. Był to pobyt tylko na 3 dni, ale “usłyszałam wołanie” z miasta. W tamtym momencie jeszcze nie wiedziałam co to oznacza, ale wiedziałam, że warto tego posłuchać.

.

Foto: Pixabay

.

Aleksandra Seghi: Skąd czerpała Pani pomysły na swoją debiutancką wystawę?

    Natalia Wirkus: Ze wspomnień, z otaczającego mnie świata, codzienności widzianej w różnych barwach i kształtach. Obrazy, które znajdują się na wystawie zostały rozpoczęte od mojego przybycia do Florencji, w pewnym sensie jest to reportaż tego czego doświadczyłam, co zobaczyłam. A dokładnie to ulice, na których rozgrywał się teatr świateł, przenikających przez gałęzie drzew. Znajduję się na to jedno japońskie słowo “komorebi”. Również zostałam zauroczona tutejszą zielenią, łąkami (które przypominają mi dom), cyprysami, kwiatami – kaliami, irysami. Zarówno miejsce wystawy mnie zainspirowało – sklep z muzyką klasyczną, portretami mistrzów symfonii, stąd zdecydowałam się na wystawę także moich ilustracji powiązanych z utworami muzycznymi, szybkim i ekspresywnym przekazem emocji i obrazów, które towarzyszyły podczas słuchania. Za dużo też nie chcę opowiedzieć by pozostawić szczyptę intrygi i chęci odkrycia tego co się znajduję na wystawie haha.

    .

    Wraz z Konsulem Honorowym RP Stefano Barlacchi

    .

    Aleksandra Seghi: Proszę opowiedzieć o wrażeniach z inauguracji wystawy oraz z jej przebiegu.

    Natalia Wirkus: Było to moje pierwsze doświadczenie, w którym “otwierałam” wystawę i opowiadałam o swojej sztuce, przemyśleniach, inspiracjach do szerszego grona odbiorców. Sprawiło mi to wiele radości i satysfakcji, ponieważ “moje dzieci” (tak pieszczotliwie nazywam swoje obrazy) ujrzały inny skrawek świata, ale zarazem uczucie tremy. Te subiektywne wizje, przemyślenia o świecie, uchwytywanie momentów były intymnym dialogem między mną, obrazem i studiem. Odkryłam, że mogę i potrafię również utrzymać ten dialog pomiędzy mną a odbiorcą.
    Inauguracja rozpoczęła się o godzinie 18:00 w Dischi Fenice, zgromadziła się kameralna grupa ciekawych osób, w tym lokalna dziennikarka, które indywidualnie oprowadzałam i opowiadałam o obrazach, po pewnym czasie zgromadziło się więcej i więcej uczestników wydarzenia, był to idealny moment by wszystkich przybyłych oficjalnie powitać i rozpocząć wieczór z akompaniamentem muzyki i rozmów o sztuce. Poczęstunek odbył się na zewnątrz sklepu, (była sprzyjająca pogoda, a warto korzystać z promieni światła) co wywołało zainteresowanie przechodzących ulicą.

    Aleksandra Seghi: Używa Pani jasnych kolorów. Skąd taki wybór?

      Natalia Wirkus: Często ten “wybór” jest bardzo intuicyjny i nieświadomy, nie zdawałam sobie sprawy z mojej powszechnie używanej palety barw dopóki nie zestawiłam ze sobą obrazów.
      Te jasne, pastelowe barwy wywodzą się z idei, w której barwa odgrywa dużą rolę na emocjach, to w jaki sposób odbiera i czuje się dany kolor, w jaki stan emocjonalny może wprowadzić. W większości moich obrazów są to jasne, ciepłe błękity skontrastowane z lekką żółcią przechodzącą do cynkowej bieli, które dają wrażenie spokoju, ciszy, raju.
      Malując w tym konkretnym danym momencie wybieram te barwy, które są odbiciem mojego stanu emocjonalnego, duszy.

      .

      .

      Aleksandra Seghi: Do kiedy będzie można oglądać Pani wystawę?

        Natalia Wirkus: Oficjalnie do 5-tego maja, jednak nieoficjalnie do około połowy czerwca, w tym miesiącu sklep obchodzi urodziny, także pozostaną trochę dłużej jako niespodziewana niespodzianka.

        .

        .

        Aleksandra Seghi: Proszę napisać o najbliższych planach.

        Natalia Wirkus: Zaczęłam pracę nad nową wystawą i nowym cyklem obrazów figuratywnych, relacji między ludźmi jako kolejne wyzwanie.

        Aleksandra Seghi: Serdecznie dziękuję za wywiad. Życzę wielu sukcesów i odkrywania coraz to nowych zakątków w Italii.

        Natalia Wirkus: To ja bardzo dziękuję za zaproszenie, przybycie na wystawę i dzieleniem się swoją jak i zarówno innych Polaków pasją.

        .

        .

        Z Natalią Wirkus rozmawiała Aleksandra Seghi.




        Dodaj komentarz

        Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *