Wojciech Jerzy Has. Reżyser, którego nazwisko stało się synonimem kinematografii pełnej głębi, subtelności i wyrafinowanej psychologii. Jego kino nie było nigdy powierzchowne ani łatwe. Sztuka, którą tworzył, była zawsze pełna nieoczywistych decyzji, niebanalnych symboli i wnikliwego spojrzenia na ludzką naturę. Has traktował film jako medium, które nie tylko ma opowiadać historię, ale także wydobywać z widza najgłębsze emocje i skłaniać do refleksji nad światem, w którym żyjemy.
W Polsce Wojciech Jerzy Has był znany już od swojej pierwszej fabuły, niezapomnianej „Pętli” z rolą Gustawa Holoubka, w której poruszał tematy alkoholizmu i nieuchronności losu. Potem przyszły kolejne kontrowersyjne jak na owe czasy filmy, takie jak „Jak być kochaną” i „Szyfry”, które polemizowały i na swój sposób unieważniały mity Polskiej Szkoły Filmowej. W tych obrazach, pełnych refleksji i emocji, w rolach głównych wystąpili Zbigniew Cybulski – ikona polskiego kina i Barbara Kraftówna.
.

.
Począwszy od jego najwcześniejszych filmów, Has ukazał się jako twórca, który miał odwagę zaryzykować i pójść pod prąd, nie bojąc się głębokiej analizy ludzkiej psychiki, emocji i historii. Jego pierwszy wielki sukces, wspomniany już „Jak być kochaną” (1963), zyskał miano prawdziwego arcydzieła. To film, który pełen jest powściągliwości, a jednak emanuje taką mocą emocjonalną, że porusza nawet najbardziej nieczułego widza. Psychologia postaci i ich złożoność były w nim centralnym punktem. Wiele osób uznaje to dzieło za jedno z najważniejszych osiągnięć w polskiej kinematografii tamtych lat.
Słowa filmowych gigantów o twórczości Wojciecha Hasa
Myślę, przelewając w klepsydrze głowy i serca setki cytatów wspomnieniowych o Wojciechu Jerzym Hasie, że słowa znakomitego polskiego aktora – Mistrza Gustwa Holoubka I wybitnego reżysera Krzysztofa Zanussiego zawierają w sobie wszystko.
Krzysztof Zanussi mówi o filmach Wojciecha Hasa, że zmieniają sposób patrzenia na świat, traktując kino jako narzędzie do głębszej refleksji nad życiem, duchowością i ludzką egzystencją. Takie filmy nie są tylko rozrywką, lecz także źródłem intelektualnych i emocjonalnych przeżyć, które wpływają na widza i zmieniają jego postrzeganie rzeczywistości. Jest to odniesienie do kina, które przekracza granice powierzchownej opowieści i wchodzi w sferę osobistych przeżyć i filozoficznych pytań:
„Poznałem go, gdy jeszcze stawiałem pierwsze kroki w szkole filmowej, gdzie On był już legendą, w pełnym tego słowa znaczeniu. Jego filmy to były dla mnie jak lekcje w poszukiwaniu głębszego sensu, w którym opowieść nie jest tylko zbiorem słów i obrazów, ale czymś, co potrafi poruszyć w najgłębszych zakamarkach duszy. I jak każdy, kto zetknął się z Jego kinem, poczułem się wtedy, jakbym oglądał świat przez zupełnie nowy pryzmat.”
Dla Gustawa Holoubka spotkanie z reżyserem okazało się momentem przełomowym, który na zawsze zapadł w Jego pamięć. Wojciech Has, swoją osobowością, taktem, wrażliwością i wyobraźnią, od razu zdobył zaufanie Holoubka, co miało kluczowe znaczenie dla dalszej współpracy. Ta pierwsza konfrontacja z reżyserem przekształciła się w coś o wiele większego. Dla aktora była to chwila, która zdefiniowała jego stosunek do Hasa jako artysty:
„Natomiast „Pętla”, to była to dla mnie ważna chwila, taki pierwszy i wielkim debiut mój w kinie, i też pierwsze moje zetknięcie z Wojciechem Hasem – reżyserem. Nie znałem go przedtem i w ogóle nie miałem zielonego pojęcia kim On jest. Przyjechałem i od razu porwał mnie ten człowiek swoją osobą, swoim taktem, wrażliwością, wyobraźnią. Potem przekształciło się to rychło w coś ogromnego. I do tej pory jestem przekonany, że Wojciech Has jest najwybitniejszym polskim twórcą filmowym i nie dam sobie odebrać tej opinii.”
Ta wypowiedź jest nie tylko hołdem dla talentu reżysera, ale przede wszystkim wyrazem głębokiego podziwu i szacunku, jaki Holoubek żywi do Hasa jako twórcy, który miał wpływ na jego życie zawodowe i artystyczne. Gustaw Holoubek opowiedział też w kontekście artyzmu mistrza Hasa wskazać, co dla aktora jest najważniejsze: mieć do czynienia z reżyserem, który nie tylko posiada wielki talent, ale także osobowość, która potrafi poruszyć i zainspirować. Holoubek mówi o tym z przekonaniem, wskazując na głęboki wpływ, jaki Has wywarł na niego nie tylko jako twórca, ale jako człowiek.
Sukcesy i wyzwania: filmowe pejzaże Hasa
Wspomniałem nagradzany i poruszający swoim rozmachem, choć w istocie kameralny, film “Jak być kochaną”, ale także Jego wczesne obrazy, takie jak „Pętla” (1957) czy „Wspólny pokój” (1960), pokazały zdolność Wojciecha Hasa do tworzenia wyjątkowych, pełnych nastroju filmowych opowieści.
W „Pętli” (1957) reżyser przedstawił zmagania jednostki z nieuchronnością losu, a we „Wspólnym pokoju” (1959) skupił się na subtelnych napięciach emocjonalnych, które rozgrywają się w zamkniętych przestrzeniach, w relacjach międzyludzkich, co nadaje filmowi niemal filozoficzny wymiar, nawet na miarę – i nie boję się tego porównania – “Siódmej pieczęci” Ingmara Bergmana.
Filmowe pejzaże Hasa: od „Pętli” do „Lalki”
To kino, które nie wymagało wielkich gestów ani gwałtownych zwrotów akcji, bowiem jego siła tkwiła w małych gestach, w milczeniu, w spojrzeniu, ukradkowym odbiciu w lustrze, w tym, co niewypowiedziane, ale wyczuwalne w każdej klatce.
Jednakże, to „Lalka” (1968), ekranizacja powieści Bolesława Prusa, okazała się jednym z najważniejszych osiągnięć reżysera. Film ten, mimo że bardzo wierny literackiemu pierwowzorowi, wprowadził nową estetykę do polskiego kina. Obsada, z Beatą Tyszkiewicz w roli Izabeli Łęckiej i znakomitym Mariuszem Dmochowskim w roli Wokulskiego, była rewelacyjna, a cała produkcja pełna rozmachem, zarówno w warstwie aktorskiej, jak i plastyczno-scenograficznej. Polifoniczność powieściowa też została w pełni zachowana.
Choć film spotkał się z pewnym niedosytem, to taki niedosyt zawsze jest naturalny, kiedy adaptuje się wielkie dzieło literackie, które nie jest łatwo uchwycić w obrazie. A “Lalka” Bolesława Prusa to jedna z najważniejszych powieści w koronie świata stawiana obok “Zbrodni i kary” Dostojewskiego. Hasowi udało się przenieść na ekran atmosferę powieści Prusa, uchwycić ducha czasów i zagłębić się w psychologię swoich bohaterów.
Egzystencjalne pytania w „Rękopisie znalezionym w Saragossie”
Z kolei „Rękopis znaleziony w Saragossie” (1964) pozostaje jednym z najbardziej oryginalnych i zaskakujących filmów w dorobku Hasu. To ekranizacja powieści Jana Potockiego, która dzięki pracy reżysera zyskała zupełnie nową formę – pełną egzystencjalnych pytań, tajemniczych zawirowań i fantastycznych wątków. Film ten to prawdziwe wyzwanie intelektualne dla widza. Obraz staje się nie tyle adaptacją literackiego dzieła, ale przede wszystkim próbą uchwycenia filozoficznych rozterek bohaterów, którzy próbują odnaleźć sens w świecie pełnym niejasności.
„Rękopis…” był dziełem, które w pełni ukazało unikalny styl reżysera – zmysł do tworzenia barwnych, pełnych kontrastów obrazów, które równocześnie są głęboko przemyślane i pełne symboliki.
Twórczość Wojciecha Hasa: ponadczasowa refleksja o pamięci i przemijaniu
W drugiej połowie swojej twórczości, Wojciech Has wypracował styl, który stał się niezwykle rozpoznawalny i unikalny w polskim kinie. Jego filmy pełne są metafor, surrealistycznych obrazów i głębokich refleksji nad psychiką bohaterów. Osobiście, widzę w tym stylu podobieństwo do tego, co oferował Federico Fellini. Mimo różnic w kulturze i kontekstach tygla kulturowego i artystycznego, zarówno Has, jak i Fellini, umiejętnie posługiwali się obrazem i dźwiękiem, by zanurzyć widza w niezwykłej, nieco onirycznej atmosferze, która przyciągała go i nie pozwalała się uwolnić. I ten pietyzm do rekwizytu.
W jego filmach nic nie jest przypadkowe czy zaniedbane. Każdy detal, każda scena czy kard mają swoje miejsce i swoją rolę w tworzeniu głębszego sensu. Tak właśnie jest w jego dziele „Sanatorium pod Klepsydrą”, gdzie cała narracja zdaje się być misternie utkana z onirycznych wizji, a bohaterowie odbywają podróż przez własną psychikę ku źródłom cytując niejako tytuł znakomitej powieści Alejo Carpentiera “Podróż do źródeł czasu”. I znowu spotykamy odniesienie ibero(latyno)amerykańskie.
„Sanatorium pod Klepsydrą”: Kino snu i tęsknoty
To jeden z tych filmowych obrazów pełnych wyciszenia, ale również skłaniających do głębszej refleksji. „Sanatorium pod klepsydrą” (1973), na podstawie opowiadań Brunona Schulza o tym samym tytule, to obraz, który przyciągał uwagę nie tylko ze względu na swoją niezwykłą estetykę, ale i na sposób, w jaki reżyser budował swoje obrazy. Każda scena w „Sanatorium pod Klepsydrą” przedstawia się nam jak obraz wyjęty z czyjegoś snu, gdzie rzeczywistość miesza się z iluzją, a granice między tym, co realne, a tym, co tylko wyobrażone, są zaciemnione, rozmyte I zatarte. To film, który zmusza widza do refleksji nad przemijaniem, zapomnieniem i tęsknotą, które kształtują naszą tożsamość.
.

.
Kino Hasa w tym filmie staje się swoistym łańcuchem symboli, zacierających granice między snem a rzeczywistością, co w pełni odpowiadało atmosferze powieści Schulza. Jest to historia o tym, jak trudno jest pogodzić się z tym, co już przeminęło, i jak nieuchronnie przechodzi w ból, gdy zaczynamy tęsknić za tym, co już nie wróci. Bruno Schultz, tak jak wielki Witkacy, przeczuwał nadchodzącą grozę II Wojny Światowej z wielkim zniszczeniem i śmiercią, a Wojciech Has w mistrzowski sposób uwydatnił fakt, jak pamięć i wspomnienia mogą stać się zarówno siłą, jak i przekleństwem. Są niezatarte, ale jednocześnie tak silnie związane z poczuciem naszej utraty.
Wspomnę tylko z mojej perspektywy historyka literatury i smakosza dobrego kina, że temat ten nie jest obcy żadnej epoce, ale to właśnie sposób, w jaki Has ukazuje go na ekranie, sprawia, że jego kino staje się ponadczasowe, przejmujące i niezwykle osobiste. Dzięki temu jego filmy, w tym „Sanatorium pod Klepsydrą”, pozostają w pamięci na długo po zakończeniu seansu, dając widzowi przestrzeń do zastanowienia się nad tym, co tak naprawdę w życiu jest najważniejsze. Ale przede wszystkim każe nam sięgnąć do prozy Brunona Schulza. To kolejny przykład jednorodności myśli i twórczego zamysłu w dwóch artystycznych ciałach. Jedno bez drugiego po obejrzeniu tego filmu już w naszej świadomości nie może funkcjonować odrębnie.
Mentor i rektor: Wojciech Jerzy Has jako nauczyciel
W późniejszych latach twórczość Hasu zaczęła przybierać bardziej akademicki charakter. Has zmagał się z nowymi realiami, próbując odnaleźć się w nowym świecie, który był nieco bardziej oschły i mniej sprzyjający twórcom o takim charakterze jak on. Niemniej jednak, do ostatnich chwil swojej kariery zachował pasję do sztuki i do przekazywania tej pasji młodszym pokoleniom. Jako wykładowca i rektor w łódzkiej szkole filmowej, był mentorem, który potrafił wnikać w psychikę swoich studentów i inspirować ich do twórczości, dając im nie tylko techniczne narzędzia, ale także zarażając ich miłością do prawdziwej sztuki.
Wojciech Jerzy Has pozostawił po sobie kino pełne inteligencji, subtelności i zrozumienia dla człowieka. Jego filmy nie były tylko obrazami – były doświadczeniem, które skłaniało do zadawania pytań, do szukania sensu w tym, co wydaje się nieuchwytne. Has był twórcą, który potrafił stworzyć filmy, które były zarówno dziełami sztuki, jak i głębokimi refleksjami na temat życia, śmierci, miłości i przemijania. Jego kino, pełne zaskakujących rozwiązań artystycznych i filozoficznych, na zawsze pozostanie jednym z najważniejszych rozdziałów w historii polskiego filmu.
Has w oczach światowych mistrzów: „Inny wymiar rzeczywistości”
Wojciech Has, nasz polski reżyser i scenarzysta, którego wspominamy i czcimy w setną rocznicę jego urodzin, uchodzi za jednego z najbardziej oryginalnych twórców w historii kina, a jego twórczość wciąż pozostaje fascynującym tematem badań i rozważań.
Jego filmy łączą w sobie bogate warstwy literackie, filozoficzne, estetyczne i historyczne, często łamiąc konwencje narracyjne i stylistyczne. Has był artystą, który potrafił swobodnie poruszać się pomiędzy różnymi epokami i przestrzeniami, przełamując stereotypy i łącząc różne style filmowe. Jego wizjonerskie podejście do kina sprawiło, że zyskał wielkie uznanie nie tylko w Polsce, ale także za granicą, a wielu znanych reżyserów z różnych zakątków świata doceniło jego talent i innowacyjność.
Dla wielu był artystą, który zrozumiał, jak na ekranie uchwycić „inny wymiar rzeczywistości”, co było szczególnie doceniane przez takich mistrzów jak Martin Scorsese, Francis Ford Coppola, David Lynch, czy Luis Buñuel.
Wojciech Has jako wizjoner i alchemik kamery
Jednym z najczęściej przywoływanych cytatów, który oddaje istotę twórczości Hasa, jest wypowiedź Martina Scorsese:
„Wojciech Has, obok Federico Felliniego, jest jedynym reżyserem, który był w stanie na ekranie pokazać inny wymiar naszej rzeczywistości”.
To słowa, które mają głęboki sens, zwłaszcza w kontekście twórczości Hasa, która jest pełna metafizycznych pytań, symboli, oraz otwarta na tajemnice ludzkiej egzystencji. Jak zauważył Scorsese, Has potrafił tworzyć na ekranie świat, który nie był jedynie odbiciem rzeczywistości, lecz jednocześnie stawał się przestrzenią, w której widz mógł zanurzyć się w inne wymiary – zarówno te metafizyczne, jak i psychologiczne.
„Rękopis znaleziony w Saragossie” (1965), najważniejsze dla mnie dzieło Hasa, jest jednym z najlepszych przykładów tej unikalnej zdolności do przedstawiania rzeczywistości w sposób, który wykracza poza tradycyjne postrzeganie świata. Film ten, oparty na powieści Jana Potockiego, łączył elementy baśniowe, historyczne i filozoficzne, tworząc z nich niezwykle złożoną i pełną zagadek narrację. Jest to obraz, który balansuje pomiędzy snem a jawą, mistycyzmem a realizmem, stanowiąc film, który wciąż może zadziwiać widzów i krytyków swoją wielowątkową strukturą. „Rękopis” zdobył ogromne uznanie na całym świecie, szczególnie w Hiszpanii, gdzie Has, zafascynowany kulturą iberyjską, stał się prawdziwym odkryciem.
Wielki wpływ Wojciecha Hasa na kinematografię świata
Muszę to podkreślić ze stanowczością, że twórczość Wojciecha Jerzego Hasa, którego setną rocznicę urodzin celebrujemy w tym roku, miała ogromny wpływ na rozwój kinematografii światowej. Jeden z pierwszych i największych, który dostrzegł oryginalność i wyjątkowość Hasa, był Luis Buñuel, reżyser, który zafascynował się filmem „Rękopis znaleziony w Saragossie” i – według niektórych źródeł – widział w nim nie tylko doskonałość techniczną, ale również zbieżność w kwestii podejścia do surrealistycznej i symbolicznej narracji. Buñuel, podobnie jak Has, poruszał w swoich filmach tematy tabu, granic ludzkiej wyobraźni i absurdalnych, ale pełnych głębi sytuacji, które pozostawiają widza w stanie refleksji.
Warto przypomnieć, że film Hasa wywarł silny wpływ na kolejnych twórców, w tym na takich gigantów kina jak Martin Scorsese, David Lynch czy Francis Ford Coppola.
Scorsese, w jednym z wywiadów, mówił o tym, jak film Hasa wpłynął na jego własne podejście do kina:
„W „Rękopisie znalezionym w Saragossie” Has ukazał to, co nieuchwytne w rzeczywistości – przestrzeń pomiędzy snem a jawą, pomiędzy rzeczywistym a wyobrażonym. Dla mnie to jest kino, które wykracza poza granice, pokazując, że rzeczywistość nie ma jednej definicji”.
Te słowa pokazują, jak wielkie znaczenie miał film Hasa w kinematografii światowej. Kiedy zapytamy Polaków o najważniejszych twórców polskiego kina, nazwisko Wojciecha Jerzego Hasa z reguły nie jest pierwszą odpowiedzią.
Jednak nawet dzisiaj za granicą, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, Jego pozycja jest znacznie silniejsza. Dla Amerykanów Has to twórca kultowy. Carlos Castaneda w swojej książce wprowadził fragmenty fabuły „Rękopisu znalezionego w Saragossie”. O ten wielki film, jego reżyserską wersję (w pełni oryginalną, ponieważ wersja eksportowa została skrócona o godzinę) upominały się takie legendy jak wspominani już przeze mnie Francis Ford Coppola i Martin Scorsese. To wielki wstyd dla Polski, że to oni stali za pierwszą cyfrową rekonstrukcją „Pamiętnika”. [sic!]
Wielu nie rozumiało tej artystycznej gry na pograniczu konwencji, fantazji, fikcji i świata realnego. W „Rękopisie…” postaci nie są pełnoprawnymi, żywymi ludźmi, lecz figurami wykreowanymi na podstawie kulturowych klisz – sklejek i stereotypów. Zamiast realnych postaci i ich autentycznych przygód, mamy do czynienia z postaciami, które żyją „życiem książkowym” – to znaczy, funkcjonują zgodnie z literackimi wzorcami, które były obecne w kulturze i literaturze danej epoki. I ową barokowością oddychamy i sycimy zmysły. Tak oto Wojciech Has wyprzedził Davida Lyncha i takie dzieła jak „Zagubiona autostrada” czy „Mulholland Drive”.
Użyję terminu krytyków dzieła Wojciecha Hasa (niewielu – dodam) „drewniałości postaci”. Ale oważ delikatna „drewniałość” jest celowym zabiegiem, który ma na celu wykreowanie świata, który nie jest wiernym odwzorowaniem rzeczywistości, ale raczej grą z literackimi konwencjami. Postacie w tym obrazie to raczej Jungowskie czy Grimmowe archetypy, które można spotkać w baśniach, mitach czy dawnych powieściach, a nie postaci psychologicznie złożone czy realistyczne.
Aby zrozumieć pełnię sensu, warto poznać literackie konteksty, w jakich osadzone jest to dzieło. Przede wszystkim XVIII – wieczny powieściowy fundament Jana Potockiego. Owa powieść łączy w sobie elementy przygodowe, filozoficzne, ale także mistyczne, które w pełni oddając ducha epoki baroku, tego „ogrodu nieplewionego” jak to napisał pewien poeta.
Wojciech Has a kultura tygla latynoamerykańskiego
W kontekście mojego ulubionego poletka literatury i całej kultury ibero(latyno)amerykańskiej, warto zaznaczyć, że Wojciech Has zyskał uznanie nie tylko wśród europejskich twórców, ale również wśród pisarzy i reżyserów z Ameryki Łacińskiej. W szczególności warto wspomnieć o Luisie Hillu, Hiszpanie, który dostrzegł mistrzostwo Hasa jako reżysera, który doskonale oddaje atmosferę tego, co nieuchwytne i tajemnicze.
W latach 60. XX wieku w Europie i na świecie uznawano Hasa za swojego mistrza i to właśnie na percepcji twórców kina zaważył wpływ „Rękopisu znalezionego w Saragossie”. W tamtym czasie, w latynoamerykańskim kręgu intelektualnym, ale i w USA, Has stał się jedną z postaci kultowych, obok których znajdowały się takie wybitne nazwiska jak Gabriel García Márquez czy Julio Cortázar, którzy byli blisko związani z kinematografią.
Dlaczego? – ktoś zapyta. Odpowiem tak, Marquez i Cortázar traktowali film jako sztukę równą literaturze. Obaj wykorzystywali filmowe techniki w swoich powieściach. Ich styl literacki przypominał śmiałe eksperymenty z montażem i strukturą, które były popularne w kinie lat 60. i 70. XX wieku. Wymienię tylko „Sto lat samotności” Marqueza i „Grę w klasy” Cortázara.
Nagrody i uznanie za granicą, gorzej w ojczyźnie…
Nie ma wątpliwości, że sukces „Rękopisu znalezionego w Saragossie” wykraczał poza granice Polski. Film zdobył wiele prestiżowych nagród, zarówno w kraju, jak i za granicą. W Hiszpanii film zdobył liczne wyróżnienia, a Has sam stał się postacią znaną w kręgach intelektualnych i artystycznych.
Film „Jak być kochaną” (1963) zdobył nagrodę w San Francisco, gdzie Barbara Kraftówna otrzymała główną nagrodę za swoją rolę. Film ten jest jednym z przykładów twórczości Hasa, który potrafił zbudować pełne emocji i głębię psychologiczną opowieści o miłości i samotności, co wyróżniało go wśród innych reżyserów.
Wszystkie te osiągnięcia świadczą o tym, że twórczość Hasa była niezwykle ceniona nie tylko w Polsce, ale także na całym świecie. Jego filmy miały znaczący wpływ na kinematografię międzynarodową, a wielu reżyserów, od Scorsese po Lynch’a, uważało go za mistrza, który potrafił pokazać inny wymiar rzeczywistości. Has zyskał również uznanie w literackich kręgach latynoamerykańskich, a jego twórczość miała wpływ na pokolenia młodych twórców.
Jego filmy, takie jak „Rękopis znaleziony w Saragossie”, pozostają jednymi z najbardziej oryginalnych osiągnięć w historii kina, a jego wizjonerskie podejście do sztuki filmowej wciąż inspiruje kolejne pokolenia reżyserów i artystów.
Rękopis, który zmienił kino: Odpowiedź na pytanie, co dalej
W kolejnej części tego cyklu przyjrzymy się głębiej „Rękopisowi znalezionemu w Saragossie”. Będzie to eksploracja najważniejszych wątków filmu, jego filozoficznych pytań i zaskakujących zwrotów akcji, które stawiają to dzieło w jednej linii z najważniejszymi osiągnięciami w historii kina. Jakie tajemnice kryje ten film? I jak stał się inspiracją dla pokoleń twórców na całym świecie? Odpowiedzi na te pytania pojawią się w kolejnym artykule o tym filmowym arcydziele.
Tomasz Wybranowski
****
Tomasz Wybranowski
Tomasz Wybranowski jest poetą, krytykiem muzycznym, literatem i dziennikarzem, obecnie dyrektorem muzycznym sieci Radia WNET (Białystok, Lublin, Łódź, Bydgoszcz, Wrocław, Kraków, Szczecin i Warszawa), szefem Studia 37 Dublin, a także prowadzącym i wydawcą programu „Polska Tygodniówka”, który już od 19 lat nieprzerwanie nadawany jest w dublińskim radiu NEAR 90.3 FM (zawsze w środy o 19:00). Jeden z dziennikarzy i komentatorów Radia DEON w Stanach Zjednoczonych.
Wydał 5 tomików wierszy, a jego wiersze drukowano w ponad 30 antologiach w Polsce i poza jej granicami. Jego wiersze tłumaczono na 12 języków. Laureat nagrody „Wiersz Roku” (2023) i wyróżnienia „Poeta roku” witryny literackiej Miasto Literatów.com (2022).
Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Związku Pisarzy Polskich na Mazowszu, dziennikarz miesięcznika „Kurier Wnet” (Polska), felietonista w kulturalnym magazynie „MiR” (Irlandia). W Republice Irlandii od 20 lat.
Dla nas Tomasz pisze artykuły, realizuje autorskie podcasty oraz promuje nasze działania.