Nie ma drugiego takiego miejsca, które opowiadałoby najnowszą historię Polski w tak skondensowany a jednocześnie lekki i wciągający sposób. Centrum Historii Zajezdnia – tu trzeba zajrzeć odwiedzając Wrocław.
Wrocławskie Centrum Historii Zajezdnia to opowieść o budowaniu w powojennym chaosie nowej polskiej społeczności na gruzach miasta opuszczonego przez Niemców i zniszczonego przez wielomiesięczne oblężenie. Wchodząc na wystawę główną zaczynamy przygodę odkrywania losów ludzi, którzy do Wrocławia przyjechali z różnych stron Polski. Niektórzy przywieźli w kufrach i tobołkach nostalgię za utraconymi bezpowrotnie kresami wschodnimi, inni mit II Rzeczpospolitej. Wielu – tak jak matematycy: Hugo Steinhaus ze Lwowa czy urodzony w Warszawie Bolesław Gleichgewicht, który wojnę przeżył w Związku radzieckim – przywiozło do Wrocławia marzenia, ambicje i akademickie aspiracje. Inni w stolicy Dolnego Śląska szukali schronienia przed komunistycznymi represjami. Po wojnie mieszkało tu najwięcej – poza stolicą – powstańców warszawskich. Silne było podziemie niepodległościowe. Niemniej silne były represje. W więzieniu przy Kleczkowskiej wykonano kilkaset wyroków śmierci.
Wystawa w Zajezdni mówi do nas nie tylko przez archiwalne zdjęcia czy filmy. Przestrzeń zbudowana jest jak miasta a kolejne pomieszczenia urządzone są tak, żeby zwiedzający zadał sobie pytanie: dlaczego tak to wygląda? Co chcą mi powiedzieć? Taka myśl towarzyszy z pewnością wchodzącym do pomieszczenia z mapą, na której Józef Stalin w 1945 r. zaznaczył przebieg zachodniej granicy Polski, bo nad ich głowami zwisają z sufitu setki niebieskich ołówków. Jedna z odpowiedzi, którą podpowiadają przewodnicy, wyjaśnia, że przecież prostą kreską na mapie można przenosić miliony ludzi z miejsca na miejsce.
.

.
Ekspozycja zaprasza do interakcji. Nie ma zakazu dotkania eksponatów. Zwiedzający może wsiąść na rower i pedałować z Ryszardem Szurkowskim w Wyścigu Pokoju, może podpisać się pod listem biskupów polskich do biskupów niemieckich z 1965 r., zrobić zakupy w sklepie mięsnym z PRL-u albo usiąść w ławkach z pierwszej polskiej szkoły na Dolnym Śląsku, która zaczęła funkcjonować w Pawłowie Trzebnickim już 20 kwietnia 1945 r.
Opowieść znajduje swoją kulminację w latach 80-tych XX wieku, bo Centrum Historii Zajezdnia powstało w historycznym miejscu, gdzie w sierpniu 1980 roku zaczął się wrocławski strajk i narodziła się dolnośląska Solidarność. Hitem tej sekcji jest mały fiat wypełniony banknotami, których jest równo 80 milionów złotych. Samochód z pieniędzmi opowiada historię brawurowej akcji podjęcia z banku pochodzących ze związkowych składek pieniędzy Solidarności przez Władysława Frasyniuka, Józefa Piniora i Stanisława Huskowskiego. Do malucha oczywiście można wsiąść. Kto się zmieści może zrobić sobie zdjęcie i sprawdzić, czy działa klakson. Działa!
.

.
Nie może zabraknąć tu przejmujących zdjęć z ulicznych demonstracji, wspomnienia ofiar stanu wojennego i działalności podziemnej: niezależnego druku, audycji radia Solidarność, urządzeń do nasłuchu i panoramy wrocławskich organizacji opozycyjnych.
Wystawa kończy się Wrocławiem współczesnym, który kojarzy się z nowoczesnością, otwartością na świat, ambitną literaturą i kulturą. Zwiedzający wychodzi z ekspozycji prawie zawsze z niedosytem. I dobrze. Bo do Centrum Historii Zajezdni warto wracać.
Tekst Dr Andrzej Jerie, dyrektor Centrum Historii Zajezdnia we Wrocławiu, doktor nauk o komunikacji społecznej, menadżer kultury, wykładowca akademicki, producent i autor dokumentalnych filmów historycznych, dziennikarz.
- Projekt finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu Polonia i Polacy za granicą 2024 r.
*Publikacja wyraża jedynie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Źródło DlaPolonii.pl