Pastel Stanisława Wyspiańskiego „Macierzyństwo z Helenami”, tympanon Tumu pod Łęczycą, portret Marii Kazimiery Siemiginowskiego – w polskiej sztuce nie brakuje pięknych i poruszających przedstawień macierzyństwa. W przeddzień obchodzonego w Polsce 26 maja Dnia Matki analizuje je prof. Jerzy MIZIOŁEK.
.

.
Dramat — to Macierzyństwo: psychologiczna zagadka pokoleń, myślą, czuciem i instynktem skupionych około początku życia, u samego źródła. Czy ono ładne? O, nie! Ale piękne, niezmiernie piękne siłą i obnażoną prawdą wewnętrzną, która z nich bucha (Tadeusz Żuk-Skarszewski)
Triumfująca Polska – taki tytuł, udrapowany w łacińską szatę, nosi środkowa część projektu tryptyku wykonanego przez Vlastimila Hofmana na konkurs ogłoszony przez Sejm RP w 1929 roku. Artysta ukazał skromną, odległą od heroicznej wizję pochodu triumfalnego i nadał mu wysublimowaną, religijną treść. Oto poprzedzany przez dwóch chłopców kroczy obok swego rumaka ułan, dźwigając siodło, podczas gdy za nim podąża rosła, piękna i wielkoskrzydła Nike/Wiktoria. Centrum tej wydłużonej wieloosobowej kompozycji stanowi wizerunek Matki Boskiej z Dzieciątkiem, którą adorują trzy niewiasty i kilku mężczyzn. Postać siedzącej, młodej i pięknej Marii natychmiast przyciąga naszą uwagę także dlatego, że z niezwykłą czułością patrzy na małego, nagiego Jezusa, którego trzyma ramionach. Naturalność tego ujęcia macierzyństwa nie pozostawia wątpliwości, że artysta już wcześniej wielokrotnie podejmujący temat maryjny musiał mieć przed oczyma młodą, wielkiej urody matkę z dzieckiem w ramionach.
Takie ukazanie macierzyństwa Matki Boskiej odnajdujemy już w tympanonie Tumu pod Łęczycą, datowanego na lata około 1160 roku. Twórca tego przedstawienia, przybyły zapewne z Italii, nie próbował pokazać serdecznego stosunku Matki do Syna, bo przesłanie tej sceny wiąże się przede wszystkim z tematem Wcielenia prowadzącym na Golgotę. Przez kolejne wieki jedynymi obrazami macierzyństwa były na ziemiach polskich wizerunki Matki Boskiej z Dzieciątkiem, niekiedy nie pozbawionymi pewnej tkliwości, jak w jednym z przedstawień Stanisława Samostrzelnika, mnicha z podkrakowskiej Mogiły, który tworzył w I poł. XVI wieku.
Prawdziwe przedstawienie macierzyństwa w świeckiej postaci ukazał wykształcony w Rzymie Jerzy Eleuter Siemiginowski, ulubiony malarz króla Jana III Sobieskiego. Przedstawił królową Marię Kazimierę (1641-1716) jako matkę-założycielkę królewskiej dynastii Sobieskich. Królowa widnieje pośród jej i Jana III Sobieskiego (obecnego w formie widocznego w głębi popiersia rzeźbiarskiego z głową w wieńcu laurowym) dzieci: Jakuba Ludwika, Aleksandra Benedykta, Konstantego Władysława, Teresy Kunegundy i Jana. Dwaj synowie pary królewskiej – Aleksander Benedykt i Konstanty Władysław, w antykizujących szatach dosiadają lwa, który jest symbolem przynależności do rodu królewskiego. Córka Teresa Kunegunda siedzi na delfinie, trzymając na kolanach muszlę z perłą, a jej włosy również są ozdobione perłami. Ma to oznaczać jej predestynację do tronu i łagodność usposobienia. Najmłodszy syn Jaś, który niestety żył tylko trzy lata śpi na kolanach matki. Piękne oblicze słynącej z urody matki i głęboki sen dziecka niejako zapowiadają mistrzowskie przedstawienia macierzyństwa z czasów Młodej Polski, na przełomie XIX i XX wieku.
Zanim omówimy prawdziwe arcydzieło, słynny pastel Stanisława Wyspiańskiego z 1905 roku, przywołajmy obraz jego kolegi, Józefa Mehoffera przedstawiający „Świętą Rodzinę”. Podczas gdy młodziutka, niemal dziewczęca Maria karmi piersią Jezusa, święty Józef – cieśla obrabia na kolanie kawałek drewna. W niemal wysublimowany sposób Maria wtulona jest w postacie błękitnych aniołów, pochylonych nad nią, by lepiej widzieć Dzieciątko. Światło wraz z płaskimi sylwetami ukazanych postaci niemal odrealniają całą scenę i wynoszą ją w sferę mistycznego przeżywania cudu Wcielenia. Jedynie stary Józef, jakby jeszcze nie do końca świadom bliskiej styczności z Bogiem-Człowiekiem piłuje w skupieniu drewno. Mehoffer, jak odnotowali to już badacze jego twórczości, stworzył w swoim obrazie symbol wiejskiej Arkadii – panuje tu niczym nienaruszony spokój i harmonia. Wiejskie podwórko stało się przestrzenią sakralną, wnętrzem świątyni z niewidzialną kopułą nieba, w której słoneczny blask i anielski błękit nadają tej scenie Macierzyństwa prawdziwie boskiego wymiaru.
Czy wspaniały pastel Stanisława Wyspiańskiego „Macierzyństwo z Helenami” z 1905 roku nazwać możemy świecką adaptacją motywu Matki Boskiej z Dzieciątkiem? Obraz przedstawia żonę artysty – Teodorę Teofilę Pytko – karmiącą piersią syna Stasia i przyglądającą się im córkę Helenkę, ujętą dwukrotnie – en face i z profilu. W liście do Stanisława Lacka Wyspiański pisał: „Dziwne życie ma taki obrazek. Jest w nim coś dopowiedzianego. Myślę w najbliższym czasie rysować tak dalej ‘Helenę’, która dziwnie wyraża upodobanie mego uczucia”. Tym uczuciem mogła być pamięć o matce, którą artysta wcześnie utracił. W dramacie Wyzwolenie umieścił scenę, w której w świątecznie przystrojonym pokoju kobieta karmi dziecko. Z ust bohatera padają te oto słowa:
„Gwiazdka zeszła i świeci
nad kolebką dziecięcą
nad miłością zabłysła matczyną.
Światło błysło stuleci,
radość nocy tej święcą:
Gwiazda zeszła nad ŚWIĘTĄ RODZINĄ.
Oto dziecię w kolebce,
matka nad nim schylona.
Około niej Anieli?
Domże to mój? Mnie żona?
Któż te słowa mi szepce?:
ta z tobą dolę podzieli.
Koniec memu błąkaniu,
koniec mojej udręce.
W czyimże to szeptaniu?:
z tą ślubem sprzęgniesz ręce…
Tak więc obraz macierzyństwa splata się tu ze sferą sacrum. Wizerunek niezbyt pięknej, pochodzącej z prostego ludu Teodory, ukazanej z odkrytą piersią, karmiącej małego synka można porównać z Caritas Wyspiańskiego, która ma również oblicze zwykłej kobiety z ludu. Patrząc na jego arcydzieło z tej perspektywy ukazana kobieta może być widziana nie tylko jako żona artysty, ale jako uniwersalny symbol macierzyństwa, kontynuacji pochodu rodzaju ludzkiego przez dzieje. Dwukrotnie ukazana Helenka, wówczas 10-letnia – z zaciekawieniem przypatruje się niemowlęciu i piersi matki, na co zwracała uwagę większość interpretatorów obrazu. Czy ta zadumana dziewczynka myśli, będąc na progu dorastania, o swoim miejscu w misterium życia: pomiędzy narodzinami a macierzyństwem?
Wróćmy jeszcze do kompozycji obrazu. Odnajdujemy w nim niemal radykalne ograniczenie wyobrażonej przestrzeni i koncentrację głównych elementów kompozycji wokół główki niemowlęcia; sprawia to, że zwykłe, codzienne zdarzenie z życia rodziny przeobraża się w obraz miłości, ufności i spokoju, ale być może zawierający również powiew tęsknoty za utraconą zbyt wcześnie matką.
Tekst Prof. Jerzy Miziołek, historyk sztuki, profesor nauk humanistycznych, w latach 2018–2019 dyrektor Muzeum Narodowego w Warszawie.
- Projekt finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu Polonia i Polacy za granicą
- 2024
- r.
*Publikacja wyraża jedynie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Źródło DlaPolonii.pl