Teresa Lipowska – Królowa polskich serc

„Kocham żyć. Jeżeli miałabym o sobie powiedzieć coś jednym zdaniem, to powiedziałabym właśnie to – kocham żyć!” – powtarza Teresa Lipowska, czyli Barbara Mostowiak z serialu „M jak miłość”. Ukochanie milionów Polaków.

Z tym życiem bywało krucho.  Wojnę przeżyła być może tylko dlatego, iż latem 1944 roku rodzice zabrali ją z Warszawy na letnisko do Żabieńca (okolice Piaseczna). Kiedy wrócili, zastali swój dom kompletnie zburzony. Trzeba było na kilka lat wrócić na wieś. Mama Teresy była kochającą życie witalną kobietą. Tato z kolei wycofany, pracował naukowo. Teresa pamięta, że nie wolno było wchodzić do jego pokoju, kiedy pracował. No i życie domowe kręciło się wokół niego, choć jako dojrzała już kobieta pani Teresa twierdzi, że zupełnie niepotrzebnie. 

Mama była wyczulona na śpiew i muzykę, toteż, gdy zauważyła, iż Tereska chętnie śpiewa i tańczy, wysłała ją na lekcje fortepianu. Więcej – dziewczynka zaczęła występować w dziecięcych teatrzykach, a to jako Królewna-Żabka, a to jako Kapusta w rozmowach warzyw na targu. Wszystkie kostiumy oczywiście szyła mama. Zawsze czujna, zawsze oddana, nawet w chwili śmierci. Kiedy trzymała na rękach syna Teresy, a swego wnuka, najpierw krzyknęła z bólu, później odłożyła dziecko, dopiero potem pozwoliła sobie na upadek. Wylew krwi do mózgu, śmierć nastąpiła natychmiast.

W szkole dawała sobie świetnie radę, ponieważ była dobra  z polskiego i obsługiwała wszystkie okolicznościowe akademie – od Dnia Matki po rocznicę Rewolucji Październikowej. Maturę z przedmiotów ścisłych zdała tylko dlatego, że przyniesiono jej ściągę ukrytą pod liściem sałaty na kanapce. No i mając zaledwie 16 kat, zgłosiła się na egzamin do Wyższej Szkoły Teatralnej im. L. Schillera w Łodzi. Kiedy wróciła do domu z wiadomością, że zdała i została przyjęta, ojciec, który akurat stał na drabinie, po prostu z wrażenia zlądował na ziemię.

Łódzka szkoła nie cieszyła się jednak szczególnym poważaniem w Warszawie, więc dla młodej aktorki po studiach możliwy był angaż tylko w podrzędnym Teatrze Ludowym na warszawskiej Pradze. Ale i tak Teresa szalała ze szczęścia, że może pracować i zarabiać na siebie w zawodzie, który uwielbia. „Jak mnie coś wciąga, jak mnie coś interesuje, robię to na dwieście procent” – tłumaczy.

Pierwszą wielką miłością Teresy  był Aleksander Lipowski, Rosjanin, który w łódzkiej szkole kształcił się na operatora filmowego. Zakochali się w sobie na zabój i Teresa musiała ostro walczyć, by rodzina zaakceptowała, że po pierwsze wychodzi za Rosjanina, a po drugie, że poprzestaną na ślubie cywilnym. Postawiła na swoim. Mieszkali w skromnym pokoiku z kuchnią, ale im to wcale nie przeszkadzało, ponieważ Sasza był ogromnie romantyczny. Z tym że do czasu.  Po trzech latach od ślubu pewnego dnia przyszedł do domu i z całym spokojem oświadczył, że małżeństwo mu się znudziło. Teresa odebrała to jak uderzenie obuchem w głowę. W dodatku jeszcze Sasza oznajmił, że Teresa  musi się wyprowadzić ze wspólnego mieszkania. Zostałaby na bruku, gdyby z litości nie przydzielono jej łóżka w hotelu robotniczym w Zakładach Ludwika Waryńskiego, gdzie występowała na akademiach. „Niżej nie mogłam chyba spaść…”

W tym samym czasie zauważyła, że interesuje się nią aktor Tomasz Zaliwski. Człowiek szlachetny i uczciwy. Do tego stopnia, iż gdy zdarzało im się po długim spacerze nocować w tym samym pokoju, odstępował dziewczynie własny tapczan, a sam spał na gazetach rozłożonych na podłodze. Po jej rozstaniu z mężem zbliżali się jednak do siebie powoli, ostrożnie. Tym razem nie chciała poprzestać na ślubie cywilnym. Ponieważ Tomek był od dzieciństwa obok Kościoła, więc zwróciła się o pomoc do księdza Jana Twardowskiego. Ten zaprosił Tomasza na rozmowę, a po kwadransie wyszli z pokoju i ksiądz Twardowski zapytał: „To na kiedy ustalamy datę ślubu?”. Okazało się, że wytłumaczył przyszłemu mężowi: „Bóg jest miłością. Ty będziesz miłość przysięgał wobec tego Boga, któremu twoja żona będzie przysięgała. Nie musisz iść do spowiedzi. Ona przystąpi do spowiedzi, a ty tylko po prostu bądź z nią”. I – „Ksiądz Twardowski dał nam naprawdę cudowny ślub”.

.

DlaPolonii.pl

.

Pierwsze wspólne lata naznaczone były biedą. Zaczęli jednak budowę  domku-bliźniaka na peryferiach ówczesnej Warszawy. Szły na to wszystkie pieniądze zarobione w teatrze, na estradzie i w radiu. Czasami udało się wyszarpnąć jakiś kredyt. Domek wznosiła cała rodzina. Tylko ściany wznosił murarz, resztę wykonywali oni sami z rodziną  przyjaciółmi z teatru. Kiedy Teresa z Tomkiem wprowadzali się na parter, na pięterku trwało jeszcze tynkowanie, malowanie i układanie podłogi. To rodzinne szczęście nie mogło jednak trwać wiecznie. U Tomasza lekarze stwierdzili zaawansowanego raka jelita grubego.  Oboje wiedzieli, że z tego już nie wyjdzie, ale starali się żyć normalnie. Co dzień scena,  a coraz więcej propozycji spływało z Teatru Telewizji – w sumie co najmniej 150 ról. Do tego przeszło 70 filmów, w których się Teresa Lipowska pokazała. Plus niezliczone występy na antenie radiowej. 

Do castingu na Barbarę Mostowiakową w serialu „M jak miłość” przyszła ubrana jak dama. A tu się okazało, że ma zagrać prostą kobietę mieszkającą na wsi. „Jak dostałam tekst do zagrania, no to już wiedziałam, że ja z tą elegancją i makijażem trafiłam jak kulą w płot” – wspominała aktorka – „Ale co robić, jakoś trzeba było się na szybko wystylizować inaczej, więc się trochę roztargałam, chustkę zwinęłam inaczej, tak bardziej na ludowo, i mówię ten tekst…”. I zaczęła się praca na całego. Trzeba było bez przerwy uczyć się roli, wiele scen kręcono tego samego dnia, więc nie było czasu na próby.  „Może to będzie trochę zarozumialstwo, ale myślę, że wszyscy, w tym również ekipa na planie, cenią mnie za to, że jestem zawsze przygotowana w stu procentach” – podsumowuje. Kiedy Tomasz zmarł, pozwoliła sobie tylko na tydzień żałoby, ponieważ wiedziała, że jeżeli zanurzy się w niej na dłużej, to się już nie podniesie. 

No i nastąpiła wielka ogólnopolska i „ogólnopolonijna” popularność aktorki. Ostatecznie serial „M jak Miłość” w szczycie oglądalności notował aż dwanaście milionów widzów, a regularnie ogląda kolejne odcinki nie mniej niż sześć milionów. Jej popularność bywa czasami kłopotliwa – „Jeśli jestem w sanatorium, wychodzę na przykład po kąpieli czy masażu, z rozwianym włosem, nieumalowana, i nagle podlatuje do mnie pani, łapie za ramię i krzyczy do koleżanki: <<Rób zdjęcie, rób mi zdjęcie z panią Basią>>”. Serial przysporzył pani Teresie wielbicieli także wśród Polonii, zwłaszcza amerykańskiej i kanadyjskiej. Bywa zapraszana na rozmaite uroczystości polonijne, np. na wigilie, opłatki, „Wianki”, którym towarzyszą loterie z dochodem przeznaczonym na domy dziecka w Polsce.

Teresa jest dumna, że jednego nie dała sobie w życiu odebrać – pogody ducha. „Życie jest jak lustro – mawia – uśmiecha się do ciebie, jeśli tu uśmiechasz się do niego”. I dodaje – „Pod wieczór trzeba pamiętać te rzeczy, które były tego dnia najlepsze”. 

Cóż, należy życzyć tej wielkiej damie ekranu, aby tych pogodnych wieczorów miała przed sobą jak najwięcej.

Wiesław Kot, doktor nauk humanistycznych ze specjalnością literatura współczesna, profesor uniwersytecki SWPS, krytyk filmowy i publicysta. Autor ponad 30 książek, w tym ostatnio wydanej: „Manewry miłosne. Najsłynniejsze romanse polskiego filmu”.

Projekt finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu Polonia i Polacy za granicą  2023 r.
*Publikacja wyraża jedynie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

Źródło DlaPolonii.pl




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *