Całkowicie stanął świat sportu. Igrzyska olimpijskie w Tokio zostały przełożone na 2021 rok, tak samo jak i Euro 2020. Wstrzymane są rozgrywki, wyścigi i turnieje we wszystkich dyscyplinach. Straty są nie do
oszacowania, bo nie wiadomo, jak długo potrwa pandemia. Dla części klubów zawieszenie rozgrywek na dłuższy czas może oznaczać praktycznie likwidację. Przychody i aktywności spadły nagle do zera.
Już na początku stycznia koronawirus zastopował kwalifikacje olimpijskie kobiet w piłce nożnej i tenisowe Fed Cup z udziałem Chin, Tajwanu, Indonezji, Korei Południowej i Uzbekistanu. Luty i marzec to kolejne odwoływane imprezy.

Całkowicie wstrzymane rozgrywki piłki nożnej, tenisa, NBA czy wyścigi Formuły 1 spowodują straty liczone w miliardach euro. W przypadku igrzysk olimpijskich mówi się, że ich przełożenie na 2021 rok to strata dla Japonii rzędu 5,5–6 mld dol. Według wyliczeń SMBC Nikko Securities Inc., przy całkowitym odwołaniu igrzysk gospodarka Japonii mogłaby stracić do 1,4 proc. PKB, czyli ok. 68–73 mld dol. Straci nie tylko Japonia – na igrzyskach zarabiają media, kluby, zawodnicy …. Tak jak i na wszystkich eventach sportowych.
Stracą najwięcej dyscypliny które generowały największe przychody. Część imprez została odwołana w ostatniej chwili, tak jak np. wyścig Formuły 1 w Australii, odwołany w przeddzień startu, czy tenisowy Indian Wells odwołany już, kiedy wszyscy tenisiści byli już na miejscu.
Problemy mają kluby sportowe, ich wpływy pochodzą głównie z meczy. Kluby nie zarabiają, a ponoszą koszty stałe, zwłaszcza dotyczące wynagrodzeń. Zawodnicy sami zrezygnują z części uposażenia, zanim ich klub splajtuje. Sponsorzy już ustawiają się w kolejce do renegocjowaia
kontraktów. Efekt naczyń połączonych daje o sobie znać.

Sportowcy indywidualni nie mają lepiej. Dla najlepszych kilka miesięcy przerwy od sportu to czas na wypoczynek i treningi, dla tych słabszych to po prostu brak środków do życia. Ci, którzy szlifowali formę na Olimpiadę zostali pozbawieni być może życiowej szansy, wielu z ich w ogóle przestanie uprawiać sport. Za tym wszystkim kryje się wiele ludzkich dramatów – lata wyrzeczeń i trenignów, plany i marzenia – w gruzach za sprawą pandemii. Nam – kibicom- po prostu brakuje
emocji, jakie dostarczali nam nasi sportowi ulubieńcy. Trzymajmy za nich kciuki, aby się nie dali!
Trzymajmy kciuki za nas wszystkich!
Korespondencja Ewa Trzcińska, ekspert biznesowy, doświadczony organizator eventów biznesowych i targowych, tłumaczka języka włoskiego. Kontakt [email protected]