Zapraszamy do przeczytania wywiadu z panią Małgorzatą Rachlewicz, która mieszka w Weronie: Od jak dawna mieszka pani we Włoszech? We Włoszech jestem stosunkowo krótko, bo dopiero półtora roku, ale od pierwszych chwil czuję się tutaj jak w domu. Mam wrażenie, że mentalnie byłam w Italii od zawsze. Moi znajomi w Polsce mówili, że w sercu tak naprawdę jestem Włoszką. Czasami myślę, że być może jest to >wina> mojego pradziadka Franciszka, który podczas pierwszej wojny światowej, 15.06.1918, brał udział w Bitwie nad Piawą (Battaglia del Solstizio). Być może mój pradziadek zakochał się wówczas w Italii i tą miłość odziedziczyłam w genach? Jednym słowem moje życie we Włoszech to absolutne spełnienie marzeń na bardzo wielu płaszczyznach. Italia to taka moja terra promessa.)))Czy od początku mieszkała pani w Weronie? Tak! W tym wyjątkowym mieście mieszkam od początku. Wprawdzie zawsze marzyłam o Rzymie, ale jak to ujęła moja siostrzenica Julia: gdzie indziej jak nie w Weronie taka niepoprawna roamntyczka jak ty mogła znaleźć miłość? Tak więc poszłam za głosem serca i bez większego żalu zamieniłam marzenia o Rzymie na rzeczywistość w Weronie.
Czy trudno się było przestawić z życia w Polsce na życie we Włoszech? Absolutnie nie.))) Italia to moja miłość od zawsze. Z racji tego,że jestem nauczycielem historii znam dość dobrze przeszłość Włoch, a idąc za głosem ciekawości także i terażniejszość. Będąc w Polsce czytałam o Włoszech wszystko co wpadło mi w ręce. Przy pomocy książek, internetu, tv sama zaczęłam się uczyć języka z nadzieją, że któregoś dnia moje marzenia się zrealizują i wtedy znajomość języka i kultury bardzo mi pomoże. Być może dlatego z dużą łatwością weszłam w realia włoskiego życia. Po prostu wiedział czego mogę się spodziewać.)) Nie bez znaczenia jest również ogromna pomoc mojego partnera, jego rodziny i moich włoskich przyjaciół, których już się kilku dorobiłam.)) Jakie zauważyła pani różnice w życiu we Włoszech? Róznice? No cóż przede wszystkim ogromna otwartość! Wszędzie gdzie spojrzysz są uśmiechnięci ludzie. Nawet jak coś idzie nie tak, na pytanie: Come va? zawsze usłyszymy: Va bene! Plus uśmiech! Jakie to inne od naszego polskiego narzekania na wszystko, od pogody począwszy na polityce skończywszy. Włosi są optymistyczni, szczerzy z ogromną kulturą. Mężczyżni potrafią sprawić,że kobieta czuje się wyjątkowa i to nie tylko przez pierwszy miesiąc znajomości.))) Kolejna róznica jaka wpadła mi w oko to bardzo duża aktywność życiowa starszych ludzi. Pełno ich popijających kawę w kawiarnianych ogródkach. Starsze, ale również i niepełnosprawne osoby na wózkach, przy pomocy balkoników robią zakupy, odpoczywają na skwerach i placach, uczestniczą w koncertach i innych wydarzeniach. Babcia plus minus 75 lat na skuterze to norma.) Co jeszcze...? Ogromne ilości wypijanej kawy. Czarnej i mocnej))), prysznic, który bierze się zawsze rano, filmy w tv, które są zawsze z dubbingiem, nigdy z lektorem. Długie celebrowanie posiłków i niekonczące się rozmowy przy stole o... Nie, nie o polityce jak w Polsce.) Tu godzinami dyskutuje się o jedzeniu: jakie wino jest lepsze, jaka mąka nadaje się najlepiej do danej potrawy, który parmezan jest najlepszy, itd, itp.))) No i jeszcze jedno: Włosi mają bardzo dobry słuch. Tutaj wszyscy śpiewają.To jest fantastyczne. Mam wykształcenie muzyczne (ukończona szkoła muzyczna w klasie fortepianu), więc muzyka jest jedną, chyba największą z moich pasji. Mój włoski mąż, chyba mogę już tak napisać (ślub we wrześniu) wprost w genialny sposób wprowadził mnie w historię włoskej muzyki.Uwielbiam te wieczory kiedy oboje wyruszamy w muzyczną podróż z Lucio Dalla, Giannim Morandim, Claudio Boglionim,Jimmy Fontaną, Domenico Modugno, i wieloma innymi ikonami włoskiej muzyki. Czym zajmuje się pani we Włoszech? Przyjeżdżając do Włoch doskonale zdawałam sobie sprawę, że nie znajdę pracy w swoim zawodzie, a przynajmniej nie od razu. Dlatego obecnie pracuję jako kelnerka.))To wprawdzie nie jest szczyt moich marzeń, ale w dobie kryzysu, który mamy również we Włoszech, każda praca się liczy. Poza tym jak każda kobieta zajmuję się domem. Mamy dwóch synów: Mattia 21 lat i Hegoi 14, tak więc jest co robić.)))
A jakie ma pani hobby? W wolnym czasie rozwijam swoje pasje muzyczne i artystyczne. Generalnie cieszę się życiem.)))
Czy w Weronie mieszkają Polacy? Szczerze mówiąc nie wiem.) Z pewnością tak. Powiem szczerze: nie szukam kontaktu z rodakami i właściwie trudno mi powiedzieć dlaczego. Mam w Weronie jedną przyjaciółkę Kasię. Spotykamy się regularnie w miarę naszego wolnego czasu.Jak dla mnie wystarczy.)) Czego najbardziej brakuje mi z Polski? Pysznych polskich wędlin i białego sera. A tak powaznie to chyba niczego. W dobie internetu mam codzienny kontakt z Rodziną i przyjaciółmi. Więc ten aspekt życia poza granicami odpada. Jestem w miejscu, w którym zawsze chciałam być. Moje serce w połowie jest biało/czerwone, a druga połowa ma dodatkowo kolor zielony :) Po wielu życiowych perypetiach, nota bene, było ich tak dużo, że znajomi namawiają mnie na opisanie ich w książce.)) Wreszcie czuję, ze dopłynęłam do spokojnego portu. Otoczona miłością, otulona promieniami włoskiego słońca myślę sobie czasem, że warto było marzyć! Warto było znaleźć w sobie siłę i odwagę by w wieku 51 lat rzucić wszystko w cholerę i wyjechać z kraju.))) Może tylko czasem chciałoby się mieć obok siebie przyjaciół, którzy znają i rozumieją rozterki słowianskiej duszy, bo Włosi to jednak w tej materii są ciut inni.))
Czy na co dzień gotuje pani po polsku czy po włosku? Na co dzień w mojej kuchni zderzają się dwa trendy. Gotuję pół na pół. Natomiast Wigilia musi być absolutnie po polsku! Tak więc moja włoska rodzina pokochała czerwony barszcz z grzybowymi uszkami, ruskie pierogi, żurek, zasmażane buraczki, krokiety i oczywiście pieczony kurczak z farszem. Do tego obowiązkowo sernik, makowiec i tort orzechowy. Skąd bierze pani produkty, by przygotować polskie potrawy bożonarodzeniowe? Polską Wigilię udaje mi się robić dzięki rodzinie w Polsce. Co roku rodzice i sistra szykują dla nas ogromne paki z serem, kapustą kiszoną, wędliną, masą makową i wieloma innymi rzeczami, których we Włoszech kupić się nie da.
Jaką polską lub włoską potrawę gotuje pani najczęściej? Uwielbiamy ragù i carbonarę.) Z polskch potraw: placki ziemniaczane, naleśniki, leczo i gołąbki. Podaję przepis na tort orzechowy: Biszkopt: 10 zółtek 30 dkg cukru 25 dkg mielonych orzechów 3 łyżki tartej bułki piana z 10 białek Białka ubic z cukrem, dodać zółtka, orzechy i tartą bułkę. Masa kawowa: 1 szklanka mleka 30 dkg cukru 2 jajka 1/2 kg masła 5 łyżeczek kawy zaparzonej w bardzo małej ilości wody 1 kieliszek spirytusu lub innego alkoholu Mleko gotujemy z cukrem. Wlewamy do tego roztrzepane jajka. Gotujemy aż zgęstnieje. Następnie wlewamy zaparzoną kawę (wraz z fusami) do goracej masy. Odstawiamy masę do wystudzenia. Masło ucieramy na puch, dodajemy do niego masę kawową zimną. Na koniec dodajemy spirytus. Serdecznie dziekuję za wywiad.
Z Małgorzatą Rachlewicz rozmawiała Aleksandra Seghi. ALL RIGHT RESERVED
Czy na takiej znaczącej i widocznej stronie jak „Polacy we Włoszech” nie można zadbać trochę bardziej o jakość przekazu sprawdzając tekst przed jego opublikowaniem?